Kate odetchnęła z ulgą, czując, że nigdy nie kochała go tak mocno
jak w tej chwili. – Tak, oczywiście. – Może pokażesz Juliannie dom, a ja tymczasem zajmę się stekami? Oprowadzanie Julianny po domu było ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę, nie widziała jednak sposobu, żeby się od tego wykręcić. Kiedy tak przechodziły od jednego pomieszczenia do drugiego, narastało w niej wrażenie, że Julianna była tu już wcześniej i że doskonale pamięta rozkład pokojów i ich wystrój. Zaniepokojona zatrzymała się na chwilę, zastanawiając się, jak dziewczyna się zachowa. Tak jak podejrzewała, ruszyła przodem. Kate poczuła się tak, jakby to ją oprowadzano po jej własnym domu. Przeniknął ją niemiły dreszcz. – A to jest gabinet Richarda – szepnęła Julianna, wchodząc do kolejnego pomieszczenia. Zamknęła oczy i wciągnęła powietrze w płuca. – Czuję jego zapach. Kate odniosła wrażenie, że włosy same unoszą jej się na głowie. – Słucham? – Richard to wspaniały mężczyzna – powiedziała Julianna. – Miałaś szczęście. – Czy to znaczy, że już go nie mam? – spytała Kate, siląc się na lekki ton. – Przepraszam, jeśli to tak zabrzmiało. – Dziewczyna omiotła wzrokiem pokój, a potem znowu skoncentrowała się na gospodyni. – Chętnie zobaczyłabym pokój Emmy. Założę się, że jest tam, w końcu korytarza. – To prawda, ale nie ma w nim nic... – Nie wygłupiaj się, Kate. Dlaczego miałabym nie obejrzeć pokoju waszej ślicznotki? Uśmiechnęła się do dziecka, a Kate natychmiast przełożyła małą na drugie ramię. Byle jak najdalej od Julianny. – Dobrze, chodźmy. Tym razem to Kate poprowadziła ją do sypialni dziecka. Kiedy tam weszły, Julianna aż klasnęła w ręce. – Piękny. Taki czyściutki i różowy. Podeszła do komódki, na której stały różne zdjęcia. Zaczęła je oglądać, nie kryjąc zaciekawienia. Po chwili spojrzała przez ramię na Kate. – Nie ma tu zdjęcia Emmy z Richardem – zauwaz˙yła. Kate poczuła chłód, który mimo upału przeniknął ją do szpiku kości. – Mieliśmy jedno, ale ktoś je ukradł – mruknęła. – Ukradł? – Julianna ze strachem uniosła dłoń do piersi. – Chcesz powiedzieć, że ktoś włamał się do waszego domu? To potworne! Kate zaśmiała się nieszczerze. – Może powinnam powiedzieć: ,,prawdopodobnie ktoś ukradł’’. Być może tylko gdzieś się zawieruszyło. – Też mam takie problemy. Gdzieś coś położę, a potem nie mogę znaleźć. – Potrząsnęła głową. – Nie znoszę tego. Ale większość rzeczy wreszcie wyłazi z kątów. Kate wyraziła nadzieję, że tak właśnie będzie z tym zdjęciem, a potem zaprosiła Juliannę do swojej pracowni na parterze. Asystentka podchodziła to tu, to tam, dotykając różnych rzeczy. Kate nie protestowała, poświęcając czas na obserwację. Richard mówił, że Julianna jest do niej podobna. Początkowo tego nie zauważała, lecz po jakimś czasie zmieniła zdanie. Patrząc na Juliannę, czuła się tak, jakby patrzyła na własne odbicie w krzywym zwierciadle. Julianna