ciekawy poranek.
Lunch z Susanną okazał się jak zwykle przyjemny Susanna zawsze pytała o Poszukiwaczy Od samego początku okazywała żywe zainteresowanie tą inicjatywą i od czasu do czasu pojawiała się na imprezach dobroczynnych połączonych ze zbieraniem funduszy. Nigdy nie wspominała tego strasznego dnia, w którym porwano Justina, ale zawsze pytała, jak idą poszukiwania. Milla opowiadała jej o nowych tropach i informacjach; niestety, najczęściej nie było o czym mówić. Tym razem było wprawdzie inaczej, ale zapytana wprost Milla pokręciła głową. Susanna bywała na ich imprezach charytatywnych, więc obracała się w tych samych kręgach co True Gallagher. Milla nie chciała, by jej przyjaciółka wypytywała czy nagabywała biznesmena. Proszenie Susanny o dyskrecję mijało się z celem: ona powie Ripowi, Rip powie komuś jeszcze i zanim Milla się zorientuje, przejęty sprawą True Gallagher rozpęta piekło, a spłoszony Diaz zniknie. Nie mogła ryzykować, więc siedziała cicho. Już prawie kończyły, gdy Susanna, mieszając łyżeczką sorbet z papai, spytała swobodnie: an43 122 - Spotykasz się z kimś? Milla głośno się roześmiała. Plotki rozchodziły się szybko! - Jeżeli masz na myśli True Gallaghera, to odpowiedź brzmi: „nie". - Oj, słyszałam coś innego - uśmiechnęła się lekko Susanna, w jej niebieskich oczach tańczyły figlarne chochliki, - On spróbował, ja odmówiłam. To wszystko. - Słyszałam, że w sobotę wieczorem odprowadzał cię do samochodu. - Owszem. I tyle, nic więcej. - Dajże spokój, czemu się z nim nie umówisz? Przecież to... - Susanna zawahała się, po czym dokończyła zmysłowo: - Prawdziwy mężczyzna. Przez duże „M". - Wiem. Poza tym jest sponsorem Poszukiwaczy - Co znaczy, że...? - Że nie narażę na ryzyko finansów organizacji. To nie byłoby w porządku, gdybym zaczęła spotykać się z naszym sponsorem. - Nie składałaś ślubów czystości - żachnęła się Susanna. - Nie. To mój prywatny wybór. Poszukiwacze są ważniejsi niż moje życie osobiste i moi ewentualni faceci. Zresztą to odnosi się do wszystkich facetów, nie tylko do donatorów organizacji. - To dlatego w końcu z każdym zrywasz? - Wiesz, właściwie to oni zrywają ze mną - uśmiechnęła się Milla. - A tak naprawdę było ich tylko dwóch od czasu mojego rozwodu z Davidem. an43 123 Susannie wyraźnie opadła szczęka. - Dwóch? Przez ten cały czas spotykałaś się tylko z dwoma facetami? - Tego nie powiedziałam. Były takie... przelotne, no wiesz, znajomości. Spotykałam się z paroma facetami, kiedy miałam czas i ochotę. Czyli w sumie rzadko. I już dawno nie. Ale miałam tylko dwa